Wierszydło

Powiadom znajomego:

WIERSZYDŁO

Żona puka się po czole,
gdzie cię niesie znów matole?!
Przecież dobrze wierz Kochanie,
do mej lubej na spotkanie.

Bo prócz Ciebie w moim życiu,
była inna, choć w ukryciu.
Jej zakola, okrągłości,
dały wiele mi radości.

Patrząc w oczy jej głęboko,
ze trzy metry, tak na oko,
widzę piękno jej natury,
garby, progi oraz dziury.

Marszczy czoło gdy się chmurzy,
gładkie lica ma po burzy.
Jest kapryśna, czasem sroga,
szczodra, wartka, choć uboga.

W mych porywach namiętności,
dała wiele mi radości.
Przyznam Ci się też bez bicia,
że nie doszło do pożycia.

Kija wprawdzie zamaczałem,
wpadłem – po pas i pływałem.
Była to moja przygoda,
z panną co ma na imię – woda.

Chcę wyjawić Ci w tej chwili,
imię pięknej tej bogini.
Zwie się Odra – rzeka, nie dziewczyna,
choć ją czasem przypomina.

Dając upust swojej duszy,
zakochałem się po uszy.
Lecz by życie Ci nie zbrzydło,
napisałem Ci – „wierszydło”.

                                                     Franek

Menu